Poprzedni   POWRÓT   Następny

strona główna

 

 
 
 
 

 

O lodowatych i gorących

dłoniach

 

 

 

     Był chłopiec o sercu kamiennym i zimnym. Udzielał swego zimna wszystkiemu, czego dotknął. Uchwycone przez niego pióro milczało soplami zamarzniętego atramentu. Podany przez niego kubek wody stawał się kłopotliwy, bo przybierał postać drwiącej ze wszystkich bryły lodu. Zerwane kwiaty ze zdziwieniem kładły swe odmrożone głowy w jego dłoniach. Był ciągle sam, bo wszyscy lękali się jego zimna. Niedobrze było lodowatemu chłopcu bez innych, ale przecież nikt go nie chciał.
Była dziewczynka o gorących dłoniach i sercu. Jej rozpalone oczy często łzawiły, bo przecież smutne było jej gorące życie. Woda uciekała przed nią zamieniając się w parę, którą ciepły wiatr rozdmuchiwał. Gdzie postawiła swą nogę, tak pojawiała się pustynia. Prześliczne ogrody, wielobarwne i radosne, przemieniały się w jej obecności w skalistą, gorącą, martwą ziemię. Studnie pustoszały, drzewa więdły i butwiały, rzeki martwymi korytami narzekały na jej gorącość.
I oto spotkali się przypadkowo, choć przecież od dawna czekali na siebie. Od początku wiedzieli, że będą razem. Wyciągnięte dłonie - lodowata i gorąca - złączyły się na zawsze.
Życie zmieniło się. Radośnie trzymając się za ręce, biegali po łąkach bezpiecznie, a gdzie stąpali tam było pięknie i barwnie. Kwiaty zakwitały na śladach ich stóp. Podzielili się sobą i razem byli doskonali. Gdy przychodziły mrozy, ona trzymała za rękę lodowatego chłopca, a drugą głaszcząc rozgrzewała zamarznięte zające i sarny. Latem on obdarzał chłodem wędrujące ptaki o rozgrzanych skrzydłach. Byli odtąd ciągle razem i nie próbowali nigdy więcej żyć w samotności. Wiedzieli już, że nie mogą być inaczej dla innych, jak tylko razem.

 

 

poezjaani.pl