Poprzedni   POWRÓT   Następny

strona główna

 

 
 
 
 

O dębie i burzy

 

 

 

     Był sobie wyniosły dąb. Rozrosłe ramiona grubych konarów dumnie obejmowały obłoki, liście melodyjnie kołysały się na wietrze, a on sam szeptał czasem przelatującym ptakom ciekawe historie o tych, którzy byli w jego cieniu.
W swojej wyniosłości był on jednocześnie bardzo otwarty dla wszystkich. Rozchylał gałęzie dla zmęczonych wędrownych ptaków, cieniem obejmował każdego, kto szukał u niego schronienia.
Był jednak ciekawy swej mocy i swej siły. Wiedział, że gdzieś są burze. Co prawda do tej pory omijały go, ale ptaki mówiły trwożliwie o ich potędze. Dąb jednak nie wierzył. Był pewny swej siły nawet wtedy, gdy groźne odgłosy nadchodzącej burzy nakazywały pochylić w pokorze głowę i spokojnie przeczekać. Szedł burzy naprzeciw, by przekonać ją o swojej sile i by sprawdzić samego siebie.
Groźnie i straszliwie wyglądała potyczka dębu z burzą. Zmagania trwały długo. Burza zaatakowała go silnym wichrem, który wyrwał z ciała dębu liście. Ich zieleń uleciała w żałosnym płaczu i krzyku ptaków. Ale dąb stał niewzruszony. Burza poczęła szarpać jego gołe ciało gwałtownymi podmuchami. które łamały gałęzie, w trzasku i huku próbowały nagiąć dumną głowę dębu, by się pokłonił, by spokorniał. Nie pomogło odarcie go z liści, ani połamanie jego rąk. Wyniosły dąb uparcie i dumnie patrzył rozszalałej nawałnicy prosto w oczy.
Wreszcie burza jednym błyskiem, rozdarciem nieba i głośnym hukiem ugodziła dąb piorunem. Dąb pękł. Jego pień rozwarł się w zdziwieniu jak usta wystraszonego dziecka. Dumne ciało dębu przewaliło się z hukiem i spoczęło całując ziemię w cichości i pokorze. Groźna burza z histerycznym śmiechu odeszła w inne strony, głośno opowiadając wszystkim o upokorzeniu najsilniejszego drzewa.
Dąb zmienił się, ale nie zginął. Odebrano mu liście, połamano gałęzie, rozdarto boleśnie pień, lecz pozostały korzenie. Rozpoczęła się długa i mozolna praca odbudowy. Korzenie żyły i pracowały. Z wiosną zakwitły pierwsze pędy i co roku coraz większy dąb zbierał wokół siebie wielu. Dużo mówił o sobie i uczył, że trzeba niekiedy schylić głowę i być mniejszym - by przetrwać. Rósł dumny, mądrzejszy, silniejszy i NOWY... odporny na dziejowe burze.

 

 

poezjaani.pl