Wszystkie ptaki mówiły, że za wysoko lata.
"Dlaczego wybrał przestrzenie tuż pod niebem? Mógłby przecież choć na chwilę zniżyć lot, przysiąść na drzewie, pośpiewać zgodnie z ptasim chórem, poplotkować o ostatnich gwiezdnych kłótniach".
Narzekali na niego, choć podziwiali jego upór. Przecież szczerze mówiąc, oni wszyscy marzyli o wysokich lotach.
Lenistwo skrzydeł, brak fantazji, lęk przed nieznanym "uziemiał" całą resztę ptasiego bractwa.
Smutno było mu samemu, zwłaszcza wieczorami, gdy tylko gwiazdy towarzyszyły jego lotom i śmiejąc się porozumiewawczo mrugały do siebie.
Pewnego razu zmęczony przysiadł na brzegu strumyka pojąc się chłodną wodą. Przypadkowo natknął się na jaskółkę o pięknych, żwawych, czarnych skrzydłach.
Do tej pory nie wie, dlaczego opowiedział jej o samotności podniebnych, wysokich lotów.
Potem odleciał jak zwykle na swoje szlaki, ale przecież wcale się nie zdziwił, gdy niedługo ujrzał tuż za sobą jaskółkę. Przebiła ona ostrymi skrzydłami sufity swojego nieba, aby przedostać się do owego samotnika znad strumienia.
Przyleciała posłuchać jego opowiadań i zaspokoić tęsknotę za wysokościami, które skazują na samotności.
Odtąd byli razem na podniebnych szlakach. Zamieszkali na najwyższym piętrze ptasich przestrzeni.
|