Był sam i dobrze mu było.
Pewnego dnia przybył do niego Nieznajomy. Zziębnięty i drżący błagał o trochę ciepłej
strawy, bo mu sił brakowało, a daleka droga wymagała dużego wysiłku.
Żal mu było przepędzić wędrowca, nawet już nakarmionego. Zaproponował więc nocleg, kilka
dni odpoczynku - i tak się zaczęło.
Gość na dobre zadomowił się w jego czterech ścianach. Znał już wszystkie kąty, każdy
drobiazg, każdą pajęczynę dużego domu.
Gospodarz nawet go polubił. Gość pomocą, radą, towarzystwem ułatwiał mu życie. Z biegiem
lat tak się do niego przywiązał, że niepodobna było się rozstać.
Aż pewnego dnia gość powiedział nagle, że musi kontynuować raz podjętą drogę. Nie
pomogły namowy, prośby, ba! nawet płacz. Odszedł, a gospodarz został sam z wielką
tęsknotą w sercu. Dom stał się obcy i zimny.
Był sam i źle mu było. Czekał na nowych przypadkowych gości.
|