Poprzedni   POWRÓT   Następny

strona główna

 

 
 
 
 

Zaklęty wędrowiec

 

 

 

   Wyruszył w drogę już dawno. To było po tamtym śnie, gdy ujrzał gwiazdę, która miała być jego. Poszukiwał tej ze snu.
Wędrował tylko nocami zapatrzony ciekawie w niebo. Lubił noc, gdyż z każdą gwiazdą zapalającą się kolejno nad jego głową przychodziła mu nowa nadzieja, że może to ona… Ale go gwiazda ciągle była daleko. Zawiedzony szedł dalej pilnie poszukując. 
Nie lubił wschodów słońca, bo wbrew jego krzykom i groźbom żarłoczne promienie połykały gwiazdy, a on gubił szlaki, musiał przystawać, a przecież tęsknota wciąż go przynaglała. Lecz z każdą nocą znów przybywało sił i nogi powstawały, by dążyć dalej.
Minęło wiele lat…
Wędrowiec zapomniał już, jak naprawdę wyglądała jego gwiazda ze snu. Przyzwyczaił się jednak do ciągłej tułaczki. Dlatego do dziś nocami wędruje i wypatruje niewiadomo jakiej gwiazdy, niewiadomo dla kogo… Idzie jednak zaczarowany wędrówką…

 

 

poezjaani.pl